[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pharmaceuticals, nawet gdyby moja bohaterka była zmuszona uwieść
cały obóz skautowski.
- Jaki obóz? - spytał Ken zaskoczony. - Przeczytałem całą
książkę i nie ma tam ani słowa o skautach.
Abby roześmiała się.
- To długa historia. Opowiem ci kiedyś, ale dopiero po trzeciej
butelce wina.
Podniosła się z kanapy. Ken wstał również.
- To chyba będzie trudne. Nigdy nie widziałem, żebyś wypiła
więcej niż parę kieliszków.
150
RS
Obrzucił ją badawczym, spojrzeniem - jakby dopiero teraz
dostrzegł jej zapadnięte policzki i głębokie cienie pod oczami.
- Abby - w jego głosie zabrzmiała troska - czy na pewno dobrze
się czujesz?
Uśmiechnęła się nieszczerze.
- Czuję się świetnie - zapewniła. Wyjątkowo dobrze -
powtórzyła z udawanym entuzjazmem.
Wspięła się na palce i ucałowała go w policzek.
- Musimy iść na zebranie. Bez nas nie mogą zacząć.
- A co z naszą jutrzejszą wyprawą? - przypomniał sobie nagle
Ken. - Czarny Aabędz" jest do twojej dyspozycji. Dobrze ci zrobi
trochę świeżego powietrza,
Abby skinęła głową. Już od dawna nie pływała z Kenem na jego
ukochanej łodzi.
- Chętnie - zgodziła się. - O której?
- W południe - zaproponował.
- No to jesteśmy umówieni.
Ken obdarzył ją szerokim uśmiechem i zatarł ręce.
- Zwietnie. Jesteś najlepszym sternikiem, jakiego kiedykolwiek
miałem.
Przebieg zebrania w najmniejszym stopniu nie wpłynął na
poprawę nastroju Abby. Walczyła o kompromis i odniosła wrażenie,
że jej się to udało. Ale nie mogła nie dostrzec hamowanego gniewu na
twarzy Kena, kiedy została zmuszona do przyjęcia weta w sprawie
samolotu i jachtu.
151
RS
Podczas gdy Abby rozgrywała swoją batalię na żebraniu, Sam
zmagał się ze sobą na drugim końcu miasta. Przez całe popołudnie
krążył po gabinecie z głową zajętą myślami o Abby Swan. Cały
problem w cholernej nietypowości tej sprawy, powtarzał sobie. Muszę
dbać o reputację, Jak to będzie wyglądało, jeśli tylko z powodu
zaniedbania jakiegoś drobnego szczegółu oszalały wielbiciel
zamorduje ulubienicę publiczności, Jessicę Thorne? Sytuację
dodatkowo komplikował fakt, że człowiek, którego zatrzymali,
przyznawał się tylko do jednego listu. A jeżeli to prawda?
Jednak bez względu na wagę tych problemów, Sam świadom był
tego, że obraz Abby prześladował go z zupełnie innych przyczyn. Po
prostu wpadł po uszy i tylko resztki zdrowego rozsądku nakazywały
mu wystrzegać się spotkania z nią. Sam Garrett nie należał do ludzi,
którzy łatwo ulegają pokusom. Twarda życiowa konieczność, która
sprawiła, że w młodym wieku musiał zająć się rodziną, uczyniła z
niego realistę.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że tylko w bajkach szlachetny
choć ubogi rycerz zabijał smoka i otrzymywał w nagrodę rękę pięknej
księżniczki. Bez trudu mógł wyobrazić sobie reakcję Abby na
podobny scenariusz.
- Do diabła, Garrett... - zaklął, rzucając się na stojący przy
biurku fotel. - Nie bądz śmieszny. Zabieraj się do roboty. - Podjął
jeszcze jedną próbę skupienia się na pracy, ale obraz Abby pojawiał
się na każdym dokumencie, a w uszach dzwięczał mu jej zmysłowy
głos.
152
RS
Nieoczekiwanie dla samego siebie podniósł nagle słuchawkę i
wykręcił numer Abby. Kiedy usłyszał jej głos nagrany na taśmie,
rzucił słuchawkę i zerwał się zza biurka.
- Po południu mnie nie będzie! - zawołał do siedzącej w
przyległym pokoju sekretarki. Chwycił z wieszaka marynarkę i
wybiegł.
Przez całą drogę do Malibu zadawał sobie pytanie, po co
właściwie to robi. Po co angażuje się w sprawę z góry przegraną?... A
przecież nie był przyzwyczajony do porażek. Nawet wtedy, na
Karaibach, jego akcja zakończyła się wykryciem wielkiego
laboratorium produkującego kokainę, falą aresztowań w Stanach i
konfiskatą rekordowego ładunku narkotyków. Dostał potem list
pochwalny od prezydenta. Dla niego nie miało to większego
znaczenia, ale jego matka rozpłakała się wtedy ze szczęścia.
W młodości był jednym z najbardziej obiecujących agentów
FBI. Nie było dla niego spraw za trudnych lub zbyt niebezpiecznych.
Przełożeni z FBI wiedzieli, że Sam Garrett często grzeszył zbyt
wielką brawurą, z czasem jednak stał się bardziej rozważny.
Rozwiązując zlecone mu zadania kierował się coraz częściej logiką, a
do bardziej ryzykownych metod uciekał się jedynie w ostateczności.
Postawa i zdolności Sama zyskały mu szacunek i sympatię zarówno
przełożonych, jak i podwładnych.
Jego życie osobiste układało się podobnie. Kiedy był młody,
uważał kobiety za cudowną rozrywkę i być może nazbyt ochoczo
korzystał z przyjemności, jakie mu oferowały. Stwierdzenie, że
kobiety za nim szalały, byłoby przesadą, ale, też nigdy nie musiał ich
153
RS
szukać. Po prostu zawsze były w pobliżu, uśmiechnięte, atrakcyjne i
takie chętne...
Potem przyszło nieudane małżeństwo, ale z czasem rany się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]