[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o dalekich podróżach.
- Kontaktujesz siÄ™ z jego rodzinÄ…?
- Teraz bardzo rzadko. Sophie nauczyła mnie, że trzeba patrzeć w
przyszłość. Najpierw było to bardzo trudne, ale z czasem... Teraz myślę,
że Sophie miała rację.
- Na pewno. I myślę też, że to wspaniała dziewczyna. Im więcej
dowiaduję się o niej, tym bardziej mi zależy, żeby wszystko ułożyło się
po jej myśli.
- Szkoda, że jej pomyślność wyklucza twoją - powiedziała cicho
Lee, czując, że jej uczucie do księcia narasta z każdą chwilą. To
niezwykły mężczyzna. Poświęca się dla Sophie, ale nie okazuje
rozgoryczenia. Teraz też, po prostu uśmiechnął się i zażartował.:
- O mnie się nie martw, Lee, już od dawna nie jestem małym
chłopcem.
O, tak! Miała okazję przekonać się o tym w pewnej niewielkiej ,
przytulnej kuchni...
- Lee, a więc zabieramy się do dzieła. Wracamy do domu po
pona
ous
l
a
d
an
sc
ekwipunek, trzeba go oddać do sklepu, a potem przez cały dzień
będziemy się bawić w turystów. Muszę ci kupić parę rzeczy...
- Ty?
- Dla dobra sprawy - wyjaśnił szybko, widząc niepokój w jej
oczach. - Wiem od Philippe'a, że wolisz sama płacić za siebie, tym razem
jednak nie będą to twoje prywatne rachunki, tylko nasz wspólny biznes.
Taki teatr, Lee. Cały świat ma być przekonany, że szaleję za tobą, a ty za
mnÄ…. Chyba poradzimy sobie z tym?
- Ja... chyba tak...
pona
ous
l
a
d
an
sc
ROZDZIAA SIÓDMY
- Bonjour!
- Bonjour... - Greta przerwała zamiatanie i ze zdumieniem spojrzała
na dwie postacie w progu kuchni.
- Mademoiselle? A ja właśnie przeczytałam tę kartkę, co panienka
napisała. No, a pan? Przecież monsieur miał iść w góry!
- Nic się nie stało, Greto - wyjaśnił spokojnie Raoul. -
Zdecydowałem, że zamiast po górach, pochodzę sobie z Lee po mieście.
- To panienka już taka zdrowa, żeby latać po Zermatt? Przecież...
- Twoja herbata czyni cuda - przerwał Raoul, czując, że popędliwa
gospodyni, przejęta pracą w książęcym domu, jest o krok, żeby coś
palnąć. - Lee, na pewno chcesz się przebrać, prawda? Spotkamy się za pół
godziny w holu.
Kiedy Lee, umykając przed pełnym dezaprobaty spojrzeniem Grety,
skryła się w sypialni, Raoul przekazał gospodyni następną sensacyjną
wiadomością:
- Zjemy z Lee na mieście. Masz wolne cały dzień.
- Cały dzień? - powtórzyła powoli Greta, nie spuszczając oczu z
księcia. - Chwileczkę, monsieur! A co z księżniczką de Ramblet?
Przecież to ona miała przyjechać i z nią miał pan iść w góry! Nie z jakąś
panienkÄ…...
- Księżniczka Sophie nie mogła przyjechać - przerwał
pona
ous
l
a
d
an
sc
zniecierpliwionym głosem Raoul. - Gdyby ktoś mnie szukał, będę na
górze.
Wbiegł po schodach, przeskakując po trzy, cztery stopnie.
Wyciągnął komórkę i wystukawszy numer Sophie, przysiadł na łóżku. Po
kilku sygnałach usłyszał ostrożne:
- Allo?
- Bonjour, Sophie! Ici Raoul! Jak siÄ™ czujesz?
- Oj, nie najlepiej - odparła słabym głosem. - Wszystko mnie boli...
- Bardzo ci współczuję, Sophie. Ale może to, co powiem, poprawi
ci humor.
W słuchawce na moment zapadła cisza, po czym padło nieśmiałe
pytanie:
- SÅ‚ucham?
- Jest tutaj Lee. Trochę się podłamała i wszystko mi powiedziała.
- Nie rozumiem...
- Rozumiesz, Sophie! JesteÅ› inteligentnÄ… dziewczynÄ….
Cisza, która zapadła ponownie, potwierdziła jego przypuszczenia.
Sophie była bystra i doskonale wiedziała, o co chodzi.
- Raoul, proszę, nie gniewaj się na Lee. Ona zrobiła tylko to, o co ją
prosiliśmy, ja i Luciano.
Luciano!
Zachwycony Raoul opadł na poduszkę. Księżniczka de Ramblet nie
mogła sprawić mu większej radości. Dieu merci, że zesłałeś na ziemię
faceta o imieniu Luciano!
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Sophie, jeśli oboje będziemy postępować rozważnie, ani się
obejrzysz, a zostaniesz żoną tego Luciana.
W słuchawce rozległ się pisk, łatwy do rozszyfrowania jako wyraz
nieprzytomnej radości, po czym nastąpiła cała seria przytłumionych
dzwięków. Sophie niewątpliwie przekazała wspaniałą wiadomość swemu
ukochanemu.
- Ale nie jesteś na mnie wściekły, Raoul?
- Absolutnie nie!
- Jesteś cudowny! Modlę się codziennie, żeby i tobie trafiła się
jakaś miła dziewczyna...
- A może to już się stało.
- Fantastique!
- Za wszystko należy podziękować Lee.
- Wiem! Biję się w piersi, Raoul, wykorzystałam ją w obrzydliwy
sposób, ale kiedy rodzice powiedzieli mi o ślubie, poczułam się jak w
pułapce. I ty chyba też. Lee zgodziła się mi pomóc, choć z wielkimi
oporami. Nic dziwnego, mój plan był trochę idiotyczny.
- Masz w niej bardzo oddaną przyjaciółkę.
- Ona w ogóle jest nadzwyczajna.
- Tak, jest nadzwyczajna - powtórzył z pełnym przekonaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]