[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeszcze mocniej uścisnął jej rękę.
- Ach, Elise. Nie wiem, jak to zniosę. Strata Larsa to dla mnie potworny
cios, ale jeszcze gorzej jest stracić ciebie.
- Nie stracisz mnie. Nigdy!
- Czy mogłabyś na chwilę usiąść mi na kolana? Tak jak to robiłaś
kiedyś?
Wiedziała, że nie powinna, że to niebezpieczne, ale nie mogła się
oprzeć. Skuliła się w jego objęciach i przylgnęła do jego silnej, ciepłej
piersi.
- Pachniesz fajką, słońcem i mężczyzną. Pamiętam, że kochałam ten
zapach.
Roześmiał się, pochylając twarz nad jej głową, i pocałował jej włosy.
- A ty pachniesz Elise.
- To znaczy jak?
- Latem, ciepłym mchem, nagą skórą i miękkimi ustami. Uśmiechnęła
się.
- Pamiętasz? Ten dzień w Grefsenskogen?
- Myślisz, że mógłbym kiedykolwiek zapomnieć?
- Byliśmy tacy niewinni. Zawstydzeni. A jednocześnie nasze ciała
płonęły, a serce biło jak szalone.
- Potężnie biło.
Skinęła na jego piersi, uśmiechając się.
- Myślę, że nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak wtedy.
- Ja też nie. Pamiętam, że siedziałem w więzieniu w Akershus,
wyglądałem przez okno i wracałem w marzeniach do tych chwil. Być
może wtedy na dobre sobie uświadomiłem, jak bardzo byłem szczęśliwy,
ile dla mnie znaczysz.
- To Lort-Anders zniszczył nasze życie.
- I strażnik w więzieniu. Ich dwóch.
- Dlaczego to zrobili?
- Lort-Anders z zazdrości i zemsty, ponieważ uważał, że to przez ciebie
nas złapano.
- Ale strażnik w więzieniu mnie nie znał.
- Lecz należał do ludzi, którzy wykorzystają każdą okazję, żeby
zaszkodzić innym. Może to też wynika z zazdrości. Zorientował się, że
mam zdolności do rzezby w kamieniu.
- Tak się cieszę, że otrzymałeś szansę, by wspiąć się wyżej. Nie tak
wielu tu nad rzeką może na to liczyć.
- Tak. Miałem szczęście.
- To nie tylko kwestia szczęścia. Gdybyś nie miał zdolności, nie
zaszedłbyś tak daleko.
- Ale za to nie mam szczęścia w miłości. Podniosła głowę i zerknęła na
niego.
- Nie masz? Roześmiał się.
- Przepraszam. Chciałem powiedzieć, że nie mam szczęścia, bo nie
mogę mieć tej, którą kocham. Lecz w głębi duszy jestem przeświadczony,
że mam to szczęście kochać z wzajemnością.
Ostrożnie ujął ją pod brodę i uniósł wyżej jej twarz.
Poczuła jego wargi na swoich i zamknęła oczy. Kiedy jego język dotknął
jej języka, całe jej ciało ogarnęła tęsknota. Objęła Johana za szyję, mocniej
do niego przywarła i z oddaniem odwzajemniła jego pocałunek. Całował
początkowo ostrożnie, potem coraz goręcej. Poczuła, jak jego duża dłoń
zamyka się na jej piersi, następnie pożądliwie prześlizguje się po jej ciele.
Podciągnął kubrak i pieścił jej nagą skórę.
Zakręciło jej się w głowie. Nigdy nie czuła tak silnego pożądania jak
teraz. Ostrzegawczy wewnętrzny głos próbował protestować, ale jakby
zamknęła uszy, nie chciała słuchać.
- Elise - szepnął ochryple. - Pozwól mi! Tylko ten jeden raz!
Skinęła głową, przerażona własną decyzją. Jak mogła osądzać
Emanuela, skoro sama zamierza zrobić to samo?
- Pomóż mi, Johan! - błagała przy jego szyi. - Nie jestem w stanie
powiedzieć nie".
Wziął ją na ręce i zaniósł do salonu. Tam położył ją na nowym
szezlongu Hildy, pochylił się i całował, tak że obojgu zabrakło tchu. Potem
podciągnął jej spódnicę.
W tej samej chwili usłyszeli, że coś stuknęło, i z pokoiku dobiegł ich
przerazliwy płacz.
Elise poderwała się i ogarnęła.
- Coś się musiało stać - rzekła przerażona, z trudem łapiąc oddech.
Oboje pobiegli do kuchni, a następnie do pokoiku. Hugo spadł z łóżka i
leżał na podłodze, żałośnie płacząc. Elise wzięła go na ręce i czule
przytuliła.
- Już dobrze, Hugo, zaraz ci przejdzie. - Podmuchała główkę dziecka;
zauważyła mocne zaczerwienienie na jego czole, pewnie będzie miał
wielkiego guza.
Johan pogładził chłopca po rudych lokach.
- Cześć, ale z ciebie wyrósł ładny brzdąc.
Hugo zamilkł i spojrzał na gościa zdziwiony, a po jego policzkach
stoczyły się wielkie łzy.
- Zmienił się. Włosy mu pociemniały i już nie jest tak podobny do
swego pierwowzoru.
Elise zwróciła uwagę, że użył określenia pierwowzór", a nie ojciec".
Tak lepiej.
- Pan - odezwał się Hugo i uśmiechnął przez łzy. Elise rozpogodziła się.
- Lubi cię.
- Tego by tylko brakowało, żeby nie lubił, to przecież twój syn - rzekł
wesoło, ale Elise zauważyła, że jest zakłopotany. Gdyby Hugo nie spadł z
łóżka, prawdopodobnie nie zdołaliby się w porę powstrzymać.
I co z tego? Emanuel to zrobił, Agnes też, dlaczego ona i Johan nie
mieliby sobie pozwolić?
W tym samym momencie uświadomiła sobie, że to wcale nie takie
proste. Gdyby do tego doszło, prawdopodobnie jeszcze trudniej byłoby się
im rozstać. Mogłaby zajść w ciążę, nie wiedząc, czy Emanuel, czy Johan
jest ojcem, poza tym istniało niebezpieczeństwo, że i Johana, i ją
dręczyłyby potem wyrzuty sumienia. On zmagałby się z poczuciem winy,
ponieważ poprowadził ją ku czemuś, co bardzo utrudniłoby jej życie, a
ona nie mogłaby chyba spojrzeć Emanuelowi w oczy.
Jednocześnie miała dziwne uczucie, że zostali oszukani. Było tak
cudownie, tak naturalnie, i była gotowa. Może to jeszcze mocniej
związałoby ich ze sobą?
- O czym myślisz? - spytał czule. Uśmiechnęła się speszona.
- A jak sądzisz?
- Chyba o tym samym co ja. Gdyby Hugo nie spadł z łóżka... Skinęła
głową, nie patrząc mu w oczy.
- Czujesz ulgę, że to nam przeszkodziło?
- I tak, i nie.
- Wydawało mi się, że powiesz nie". - Uśmiechnął się, lecz w jego
spojrzeniu było coś smutnego. - Nie musisz odpowiadać, Elise - dodał
szybko. - Sądzę, że wiem, o czym myślisz. Pragnęłaś tego samego co ja i
prawdopodobnie by nam się udało, gdyby nie upadek Hugo, ale potem
byłoby ci trudno. Jesteś zbyt uczciwa i nie umiałabyś się zachowywać
naturalnie. Stopniowo Emanuel wydobyłby z ciebie prawdę. Poza tym
zastanawiasz się nad tym, że tyle mamy do zarzucenia Agnes, jak zatem
moglibyśmy postąpić tak jak ona?
Elise przytaknęła.
- Nie znam nikogo, kto umiałby tak dobrze czytać w cudzych myślach
jak ty.
- Nie w cudzych, lecz twoich. Ponownie przytaknęła.
- Nikt inny nie rozumie mnie tak jak ty.
- To dlatego, że cię kocham.
- Pan dobly - odezwał się nagle Hugo i wyciągnął do Johana rączki.
Johan wziął go na ręce i uśmiechnął się.
- Nie wiem, czy jestem dobry, ale bardzo kocham twoją mamę.
- Mama dobla - dodał Hugo. Oboje roześmiali się.
W tej samej chwili Elise zauważyła, że Isac siedzi cichutko i im się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]