[ Pobierz całość w formacie PDF ]

weszli do domu.
- Gabriela nie potrzebuje mojej pomocy. Jest świetna. -
Harry przyjrzaÅ‚ siÄ™ uważnie córce. - Ale ty siÄ™ tu chyba strasz­
nie nudzisz, skarbie.
- Jeremy nie przyjedzie ciÄ™ odwiedzić? - zaintereso­
wała się Laura.
- Przecież go znasz - odparÅ‚a beztrosko Gabriela. - Wo­
lałby, żebym to ja go odwiedziła. Ale będzie na aukcji.
- Powiedziałaś mu o Singletonie? - zdziwił się Harry.
- Ależ skąd. Zasugerowałam tylko, że może znalezć tu coś
ciekawego. Pomyślałam, że Adam ucieszy się, jeśli ktoś będzie
podbijać stawkę.
- O wilku mowa - rzucił Harry, gdy znajomy samochód
pojawił się przed domem.
- Idę zrobić kawę - powiedziała szybko Laura.
- Myślałam, że chcesz już jechać, mamo - powiedziała ze
śmiechem Gabriela.
- Chyba jednak znajdę chwilę, żeby się spotkać ze słynnym
Adamem Dysartem.
Gabriela wyszła przed dom i zawołała:
- Adam, chodz na kawÄ™!
- Witaj, Gabrielo. Myślałem, że twoi rodzice już wyjechali.
- PodszedÅ‚ do niej, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ niewinnie. - WÅ‚aÅ›nie prze­
jeżdżałem tędy...
- I nie mogłeś się powstrzymać, żeby nie odwiedzić Hen-
riety. Chodz, poznasz mojÄ… matkÄ™.
Laura Brett była oczarowana Adamem, podobnie jak panna
Scudamore, i ucieszyÅ‚a siÄ™, gdy obiecaÅ‚, że zaopiekuje siÄ™ Ga­
brielą podczas nieobecności rodziców.
- ProponowaÅ‚em, że bÄ™dÄ™ spać na sofie, ale pani córka nie­
stety się nie zgodziła - powiedział z żalem.
- Moim zdaniem to świetny pomysł - podchwycił Harry.
- Wokół nie ma żywego ducha.
- To prawda. - Laura aż siÄ™ wzdrygnęła. - Za nic w Å›wie­
cie nie zostałabym tu na noc sama.
- Nic mi nie będzie - powiedziała stanowczo Gabriela.
- Zawsze mogę poprosić pannę Prince, żeby zamieszkała
ze mnÄ….
- Jak uważasz. - Wyraznie jednak nie przekonała Laury.
- Na nas już pora, Harry. Po drodze musimy zrobić parÄ™ przy­
stanków na herbatę i na lunch. Nie wiem, czy nie będziesz
się bał jechać ze mną.
-" Na pewno nie. Od razu zasnÄ™ - zapewniÅ‚ jÄ… Harry, ru­
szajÄ…c po walizki.
- %7Å‚artujesz chyba, przecież nie możesz dzwigać - zapro­
testowała.
Adam zaniósł bagaże do samochodu, a Gabriela uściskała
rodziców i stojÄ…c przed domem, dÅ‚ugo machaÅ‚a im na pożeg­
nanie.
- Mam nadzieję, że to był dobry pomysł - powiedziała
niepewnym głosem.
- Jeśli nie, to po prostu wrócą - stwierdził rzeczowo Adam.
- Twoja matka to bardzo atrakcyjna kobieta - dodał, gdy
wchodzili do domu. - Nie wiedziałem, że jest taka młoda.
- Wyszła za mąż, nie mając nawet dwudziestu lat. Nie
chciaÅ‚am jej naÅ›ladować. - Gabriela pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, spoglÄ…­
dając na zegarek. - Niestety, już pora, żebym wzięła się do
pracy. Oczywiście dziś popracuję dłużej, bo nie muszę jechać
do szpitala.
- Nie ma mowy, bÄ™dziesz pracować normalnie - zaprote­
stował Adam.
- Nie mam nic innego do roboty. Wiesz - dodała -
wczoraj dzwonił do mnie Jeremy Blyth. Wrócił właśnie ze
Stanów...
- ...i marzy o tym, żeby cię odwiedzić?
- Nie mam czasu na przyjmowanie gości. Ale przyjedzie
na aukcję. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
- Każdy klient jest dobry. - SpojrzaÅ‚ na GabrielÄ™ spod opu­
szczonych powiek. - PrzyjechaÅ‚em, żeby zaprosić ciÄ™ na ko­
lację, ale w tej sytuacji pewnie nie dasz się skusić - powiedział
z teatralnym westchnieniem.
- W jakiej sytuacji? - nie zrozumiała.
- Skoro wrócił twój ukochany.
- On nie jest moim ukochanym - obruszyła się. - A jego
powrót nie ma wpływu na moje życie towarzyskie.
- Wobec tego będę po ciebie o ósmej.
- ChwileczkÄ™...
- Punktualnie o ósmej! - Uśmiechnął się i wybiegł po
chwili na dwór.
Gabriela nie wiedziała, czy ma się złościć, czy cieszyć.
W gÅ‚Ä™bi ducha byÅ‚a jednak szczęśliwa, że nie bÄ™dzie caÅ‚y wie­
czór sama na pustej farmie.
- Popracuję dziś dłużej - oznajmiła Wayne'owi. - Ale wy
możecie jechać do domu o zwykłej porze.
Wayne pokręcił głową.
- Zostanę. Obiecałem twojemu ojcu, że zawsze będę z tobą
zamykał warsztat.
Gabriela zmarszczyła brwi.
- Ale Eddie nie będzie miał jak wrócić.
- Emma przyjedzie po niego.
Po odjezdzie Eddiego pracowali tylko we dwoje. W pew­
nym momencie Gabriela krzyknęła podniecona, wskazując
Wayne'owi obraz. Wszystko byÅ‚o już jasne. Na Å›cianie za sio­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl