[ Pobierz całość w formacie PDF ]

profesjonalne zdjęcia, skoro nie mam profesjonalnego aparatu?
Ale nie chcę urazić ich uczuć. Nic nie poradzą, że się na tym kompletnie nie znają.
- Powinnaś zobaczyć te śliczne nowe aksamitne żakiety na jesień u Nanette Lepore -
powiedziałam. To nawet prawda. Sidney mówiła mi, że Nanette Lepore naprawdę ma totalnie
śliczne aksamitne jesienne żakiety.
Tak się tylko składa, że nie jestem zainteresowana ich kupnem.
Mama znów przewróciła oczami - co mnie trochę bawi u kobiety, która posiada sześć
par szpilek Manolo Blahnika po pięćset dolarów para.
- No dobrze, to w takim razie pogadamy jutro rano - ustąpiła mama. - Do zobaczenia
pózniej. Miłego dnia.
Zamknęła za sobą drzwi mojej sypialni, rzucając mi na pożegnanie ostatnie
zaciekawione spojrzenie. Chyba widziała, że nie jestem całkiem sobą.
 Miłego dnia . Ha. Jasne. Na pewno czeka mnie miły dzień. No bo, co niby może się
nie udać? Zastanówmy się: Tommy Sullivan, klasowy odludek, z którym jednak się
przyjazniłam i którego cztery lata temu okrutnie zdradziłam (chociaż on chyba nie zdaje sobie
z tego sprawy), wrócił do miasta i nie dość, że wie, że uważam go za seksownego faceta, to
jeszcze złapał mnie na oszukiwaniu mojego chłopaka, młodszego brata faceta, któremu
Tommy zrujnował życie, ujawniając jego oszustwo w demaskatorskim artykule
zamieszczonym w gimnazjalnej gazecie...
Och. Jasne. Nie widzę tu żadnych problemów. Wszystko ułoży się idealnie.
Wpadłam. Na amen.
Zwłaszcza, że nie jestem pewna, czy Tommy naprawdę nie wie, że go wtedy
zdradziłam.
Coś mi mówi, że on może jednak świetnie wiedzieć, co ja wtedy zrobiłam.
I może właśnie dlatego wrócił do Eastport.
Bo co, jeśli powodem powrotu Tommy'ego do Eastport jest chęć zemsty?
A ja już podałam mu na wielkiej, srebrnej, tacy idealny sposób wywarcia tej zemsty.
Wystarczy, że powie Sethowi, co zobaczył za zapasowym generatorem prądu Tłustej Mewy i
moje życie się skończy.
Bo kiedy Seth mnie z tym wszystkim skonfrontuje, nie będę umiała go okłamać. Mogę
go oszukiwać, że zakaziłam się pałeczką okrężnicy. Mogę też wmawiać Sethowi, że go ko-
cham, chociaż wcale nie jestem taka pewna, czy to prawda (bo jeśli go kocham, to co ja
wyprawiam z tym Erikiem?). Ale nie mogę skłamać Sethowi w żywe oczy na temat tego, co
zobaczył Tommy.
Problem w tym, że ja nawet nie mam mu tego za złe. To znaczy, Tommy'emu. Za to,
że w ogóle chce się zrewanżować. Nawet ja sama czasem nie mogę uwierzyć w to, co mu
zrobiłam. Ma wszelkie prawo mnie nienawidzić.
A przecież wczoraj wieczorem, kiedy byłam w jego ramionach, mogłabym przysiąc,
że...
Ale najwyrazniej się myliłam. Zwłaszcza, kiedy okazało się, że przez cały czas tylko
się ze mnie wyśmiewał.
Złowrogi śmiech Tommy'ego nadal mi dzwięczał w uszach, kiedy chwilę po
rozmowie z mamą zwlokłam się na dół po schodach. Liama nie było. Pewnie uprosił
rodziców, żeby go podrzucili do Y. Postanowił sobie twardo, że poprawi swoją muskulaturę o
parę centymetrów przed testem kwalifikacyjnym do Quahogów. Jeszcze nigdy nie widziałam,
żeby ktoś się czymś tak ekscytował, jak Liam tym głupim testem.
Na śniadanie złapałam parę batoników energetycznych ze spiżarni, wywlokłam rower
z garażu, włożyłam kask i próbowałam sobie tłumaczyć, że to wszystko nie ma sensu.
Tommy wcale nie wrócił do Eastport po to, żeby wyrównać ze mną rachunki.
Bo gdyby tak było, toby mnie nie ostrzegał. Prawda? Nie powiedziałby, że mnie
widział z Erikiem za zapasowym generatorem prądu. Po prostu zrobiłby zdjęcie nam dwojgu,
a potem przesłał je Sethowi mailem.
A może nawet całej szkole.
O Boże, ale wpadłam.
Tego dnia jazda w stronę centrum miasta nie sprawiała mi przyjemności. Bo
naprawdę. Jak on mógł? Jak mógł w taki sposób mnie wykorzystać, w taki sposób chwytać w
ramiona, a potem wyśmiać zamiast pocałować? Nie jestem żadną Sidney van der Hoff, to
prawda. Moja mama nie jest byłą modelką, a Rick Stamford nie zakochał się we mnie od
pierwszego wejrzenia na tamtym apelu, kiedy byłyśmy w pierwszej liceum (żeby trzy lata
pózniej mnie rzucić).
Ale mimo wszystko. Jeszcze żaden facet nie wyśmiał mnie, zamiast pocałować.
Pomijając Tommy'ego Sullivana.
Z którym najwyrazniej coś było bardzo poważnie nie w porządku. To znaczy,
pomijając sam fakt, że urodził się sobą.
Pocieszywszy się tą myślą, przypięłam w śródmieściu rower do jednego ze stojaków -
zaprojektowanego tak, żeby wyglądał jak staroświecki kołek do wiązania konia - tuż przed
Eastport Old Towne Photo i weszłam do środka krytej gontami kamieniczki z czerwonej
cegły, w której mieścił się zakład.
Siedzący w środku pan Bird, jak zwykle nie ucieszył się na mój widok. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl