[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podwarszawskich, wylicza się drobiazgowo z każdej zawartej
transakcji, przedstawia ścisłą co do grosza kalkulację kosztów
305
transportu; Majewski  zajęty sprawami mundurowymi 
rozpisuje się szeroko na temat targów z krawcami i czapnikami,
fasonu zamówionych czapek, rodzajów tasiemek, podpinek itd.
itd... W tych arcydokładnych raportach podwładnych wyczuwa
się odpowiedzi na równie dokładne instrukcje przełożonego.
Wygląda na to, że w momencie wyprawiania kwatermistrzów
do Warszawy Kozietulski był zdrowy i całkowicie zrównowa-
żony, a przynajmniej robił wszystko, aby za takiego uchodzić.
O jego zdrowiu jest zresztą wyrazna wzmianka w raporcie Mar-
kiewicza.   JW-ny Generał Rożniecki, Toliński, Krasiński
na pierwszy rzut oka na mnie pisał 28 sierpnia Markiewicz
pytali jako się Pułkownik ma, czy jest zdrów. Wyczytałem z nich,
iż z uprzeymością są troskliwi wszyscy o Zdrowie Pułkownika;
Odpowiedziałem, iż Pułkownik był nieco słabym, jednakże na
musztrach bywał i komęderował, y zostawiłem Go zdrowym".
Ale desperackie usiłowania Kozietulskiego, zmierzające do
odrobienia katastrofy, nie zdały się już na nic. Wątpię nawet,
czy zdążył jeszcze zapoznać się z treścią tych sumiennych rapor-
tów gospodarczych (pierwszych i jedynych w całej korespon-
dencji krośniewickiej), którymi chciał zapoczątkować nową
praktykę pułkową. Jego zdrowie nie było, niestety, tak dobre,
jak sądził porucznik Markiewicz. Lipcowy wstrząs stał się sygna-
łem wywoławczym dla wszystkich usterek zrujnowanego latami
wojen organizmu. Wkrótce po pierwszym ataku nastąpił drugi;
to, co zrazu uważano za przejściową  gorączkę nerwową", na-
bierało stopniowo cech trwałego schorzenia psychicznego. Kon-
tuzjowana dwukrotnie  pod Wagram i pod Smoleńskiem 
szwoleżerska głowa nie wytrzymała trzeciego ciosu. Rozwojowi
choroby musiały także sprzyjać wrodzone  prędkości" Jana
Leona Hipolita, które wzbudzały zawsze tyle obaw w starości-
nie będzińskiej. *
We wrześniu przewieziono chorego do stolicy. 26 tego
" Istniały także pewne predyspozycje rodzinne: starsza p.
Kozietulska cierpiała na
bóle głowy, połączone z zanikiem pamięci; p. Walicka po śmierci
dzieci popadła w długo-
trwałą psychozę graniczącą z obłędem.
306
miesiąca  w momencie szczytowego nasilenia uroczystości
na cześć cesarzowej-matki  w mieszkaniu Walickiej przy ulicy
Bielańskiej Jan Leon Hipolit napisał (a raczej pozwolił napisać
siostrze) zalecone przez Zajączka podanie o urlop. Prosił w. księ-
cia o zgodę  na wydalenie się z pułku na kilka miesięcy", gdyż
 moje zdrowie nakazuje mi to stanowczo, a chcę się poradzić
lekarzy, zamieszkałych w Wiedniu lub w Dreznie".
Uzyskana już przez Zajączka zgoda naczelnego wodza na ur-
lop nadeszła szybko, ale wyjazd za granicę nastąpił nie wcze-
śniej niż w połowie listopada. Trzy dokumenty, zachowane
w archiwach rodzinnych, stwierdzają niezbicie, że przez cały
pazdziernik Kozietulski przebywał jeszcze w Warszawie.
 Warszawa, 7 pazdziernika 1818
Do
Jaśnie Wielmożnego Jenerała Dywizyi
Rożnieckiego
Dowódcy Jazdy Polskiey
Pułkownik Kozietulski, dowódca pułku 4 Ułanów
Raport
Obiąwszy dowództwo Pułku w roku 1815 nie będąc obeznany
z Administracyą, oddałem takową i powierzyłem Kapitanowi
%7łukowskiemu. Przez lat trzy ciągle byłem zapewniany od Kapi-
tana %7łukowskiego iż stan Administracyi Pułku w naylepszym
iest stanie, aż tego roku w miesiącu Lipcu oświadczył mi Kapitan
%7łukowski, iż braknie funduszu na Remonty, który pożyczyć
musiałem i w tych ostatnich miesiącach do 80.000 w Pułk wło-
żyłem.
Nie mogąc bydz Sędzią w mey własney sprawie, upraszam
JW. Jenerała, żebyś w Dywizyi wyznaczyć kazał Komissyą, któ-
ra by rachunków Kapitana %7łukowskiego wysłuchała.
Dowódca pułku 4 Ułanów
Pułkownik (na kopii archiwalnej brak podpisu)".
Blisko przez trzy miesiące musiała pani Walicka przełamy-
wać skrupuły chorego brata, aby skłonić go do oficjalnego wy-
307
stąpienia przeciwko nierzetelnemu koledze. Jan Leon Hipolit
nie napisał zresztą tego raportu własnoręcznie. W owym czasie
nie władał już tak składnie piórem.
Po spłaceniu deficytu kasowego, nieszczęsny ułan i jego ro-
dzina znalezli się w trudnej sytuacji materialnej; pieniędzy na
wyprawę zagraniczną trzeba było szukać u warszawskich wek-
slarzy. Zachowany w archiwum Walickich wypis ze skryptu
dłużnego stwierdza, iż  14 pazdziernika 1818 pułkownik Ko-
zietulski pożycza sobie od Jana Słubickiego 20.000 złp."
I wreszcie trzeci dokument pazdziernikowy, najbardziej po-
ruszający: odręczny list Jana Leona Hipolita do porucznika
Majewskiego, który  po odbyciu manewrów przed cesarzową-
-matką  zdążył już był powrócić z pułkiem do macierzystego
garnizonu. Ten list silniej przemawia do wyobrazni niż jakiekol-
wiek relacje pośrednie. Widać z niego, jak wielkie postępy po-
czyniła choroba pułkownika. W nierównych linijkach szeroko
rozrzuconych liter wyczuwa się chaos i gonitwę zmąconych myśli.
Słowa się powtarzają, zdania urywają w połowie, nie mają za-
kończeń, przechodzą w bełkot; zasadniczy tekst otaczają gęste
dopiski, niemożliwe do złożenia w sensowną całość. Ponieważ
list pisany jest po polsku, przytaczam go w dosłownym brzmie-
niu, bez żadnych retuszów stylistycznych:
;  Móy Maiewski pomyśl nad tym, czyli to nie lepiey było po
tego strzelca posłać, iak teraz dwa konie furgonowe o trzy-
dzieści mil męczyć, a nazad 30 to 60. Zastanów się iednak czy
! iest, a iednak Ja to muszę zrobić, bo chcę na kuropatwy po-
lować. Za odebraniem tego listu proszę Cię albo Markiewicza,
albo Zembrzuskiego, y musi iuż bydz Gryczkowski zdrów.
Każ zaprząc do niey parę koni dobrych y mocnych y przydaj
mu iakiego letkiego furgonistę, co będzie y konie y suki. Na
Kotrę włóż obróżkę y łańcuszek. Jeżeli go nie masz to kup,
a Ja ci przez Gryczkowskiego pieniędzy za to wszystko odeszlę.
Oni powinni jechać po 8 mil na dzień, bo ja na końcu tego
tygodnia pojadę z moią Siostrą i Juzią do Małej Wsi, Jadę.
Rozumiałem tak że żeś zamówił fuzję, ale żeś zadatku nie dał 
308
dobrzem zrobił, żem do tego Drążku, aby Puszkarza nie
obtarł  posłał bo bym był do dziś dnia fuzyi nie miał. %7łebyś
był na pięć minut do mnie wstąpił, na pożegnanie tobym się
Cię spytał, a teraz cóż powiesz na to, musisz oczy spuścić na
dół, boś takeś mnie porzucił, iak największego nieprzyjaciela,
bom nawet kazał Ciebie, nie ani odpowiedzi, tylko wsiadł na
bryczkę i pojechał. Daruj panie Maiewski, że ci to powiadam,
bo gdybym nie był twoim przyjacielem y tak kochał iak Brata,
gdybym go miał, więc byłbym bardzo oboiętny na to, ale że
Cię kocham szczyrze to nie miey mi za złe, że Ci powiem że
mi bardzo to przykro. Kłaniaj się ode mnie Twoyej żonie.
Donieś jak prędko zlegnie bo podobno iest w ciąży y postaw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl