[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
- Jacques'a? Mojego Jacques'a?
- Nie, nie twojego Jacques'a. Garnier ma ożenić się z moją kuzynką Zarą.
Megan była wstrząśnięta.
 Ja nie zadaję się z mężczyznami innych kobiet, a skoro ty niedługo się żenisz, to
jesteś całkowicie poza granicami mojego zasięgu". Znaczenie tych słów mogło być tylko
takie, że Megan nie wiedziała o zaręczynach Garniera z Zarą, gdy przybyła do Dżahary i
wcale nie przyjechała z zimną krwią uniemożliwić komukolwiek zawarcie ślubu. Szafir
bardzo chciał wierzyć, że Megan nie zjawiła się, by zaszkodzić Zarze. Nie mógł jednak
pozwolić sobie na pomyłkę, szczególnie jeśli chodziło o szczęście kuzynki. Nie mógł
przecież oczernić Jacques'a przed Zarą, dopóki nie będzie pewien, że Megan mówi
prawdÄ™.
- Jacques nie może... - Megan zamilkła. - Dlaczego miałabym wierzyć w twoje
słowa, Szafir? Twoje zachowanie aż do tej chwili wcale nie było ujmujące. Jacques nie
zrobiłby mi czegoś takiego. - Megan opuściła ręce wzdłuż ciała i zacisnęła palce w pię-
ści.
Jeśli to była gra, to było to całkiem niezłe aktorstwo, pomyślał Szafir. Zabił w so-
bie chęć ujęcia jej dłoni, uściśnięcia ich i pogłaskania, aż się odprężą. Jej szok wydawał
się prawdziwy... albo bez wątpienia zasługiwała na Oscara.
- Znasz Garniera tak dobrze, że potrafisz powiedzieć, do czego jest zdolny, a do
czego nie?
- Wiem, że Jacques jest dżentelmenem. On nigdy by niczego nie ukradł ani nie...
nie uprowadził kobiety.
W Szafirze wzburzył się gniew.
- A ja myślę, że w Jacques'u Garnierze widziałaś bogatą zdobycz!
- To bzdura! Jak śmiesz! Między mną a Jacques'em było coś specjalnego. On się
do mnie zalecał.
Szafir zmusił się do uspokojenia, do przemyślenia tego, co ona mówiła. To nie
mogło być prawdą?! Więc o co tu chodziło?
R
L
T
- Zalecał się do ciebie? Może zle zinterpretowałaś jego intencje?
- Nie musisz mnie pouczać! Dobrze wiem, kiedy mężczyzna jest mną zaintereso-
wany. Nie potrzebuję twoich mądrości. Zachowujesz się jak zwykły barbarzyńca!
Oczy Szafira zwęziły się niebezpiecznie. To spojrzenie wszyscy odbierali jako
ostrzeżenie. Nawet w ciemności Megan zrozumiała, że powiedziała za dużo, więc na-
tychmiast dodała:
- Mam już tego dosyć. Idę do swojej sypialni.
Szafir złapał ją za rękę, gdy się odwracała.
- Jeszcze nie pozwoliłem ci odejść!
- Nie potrzebujÄ™ twojego pozwolenia.
- Potrzebujesz!
Poważnie go zdenerwowała. Nie mógł sobie pozwalać na takie ekscesy i osłabianie
swojej pozycji. PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie. WyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni szaty telefon satelitarny i
bardziej miękkim głosem powiedział:
- Proszę, zadzwoń do Jacques'a.
Gdyby Szafir był hazardzistą, to postawiłby pieniądze na to, że Jacques nie będzie
zadowolony z kontaktu z Megan. Przecież sam uważał tę kobietę za zagrożenie.
- Nie znam jego numeru na pamięć.
Szafir wziął telefon z jej rąk i odnalazł w pamięci numer Jacques'a.
Megan wzięła telefon i odwróciła się od szejka.
- Jacques? Posłuchaj! Potrzebuję twojej pomocy.
Z drugiej strony linii nastała cisza. Szafir nie mógł doczekać się wyniku rozmowy.
Po długiej chwili napięcia Megan oddała mu telefon i szybko odeszła. Wyglądało
na to, że ona faktycznie wierzyła, że Garnier się do niej zalecał. Szafir obserwował, jak
Megan odchodzi, zmartwiony, że utraciła coś bezcennego. Coś, o czym marzyła.
O brzasku Megan stała na balkonie swojej sypialni oparta rękami o misternie rzez-
bioną balustradę, zastanawiając się, jak mogła tak dać się oszukać.
Poprzedniego wieczoru Jacques chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę telefo-
niczną i powiedział jej na pożegnanie, żeby więcej do niego nie dzwoniła. Oczywistą
rzeczą było, że odebrał telefon tylko dlatego, że sądził, że to dzwoni Jego Wysokość
R
L
T
Książę Szafir Al-Dżahara, kuzyn jego narzeczonej. Gdyby wiedział, że to Megan, od ra-
zu zignorowałby telefon.
Tak jak pewnie zignorował informacje, które mu wcześniej przekazała.
Ogarnęła ją rozpacz.
Przyjechała do Dżahary z takimi nadziejami... Tak bardzo chciała się zakochać...
A teraz czuła się tak poniżona.
Nigdy wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że Jacques zabawia się nią, choć
wszystkie tego oznaki były w tle. Czasem gdy rozmawiali, obniżał głos, a Megan wyda-
wało się, że to takie seksowne. Teraz zrozumiała, że on po prostu nie chciał, żeby ktoś go
podsłuchał. A to już nie było seksowne. Co za szczur!
Często nie odbierał od niej telefonów. Tłumaczyła sobie, że na pewno jest zajęty.
Była pod wrażeniem jego sukcesów w interesach, jego czarującego wyglądu i zmysło-
wego głosu.
Gdy ona marzyła o prawdziwej miłości, Jacques'owi zależało na ostatnim szybkim
romansiku przed ślubem. Nic dziwnego, że wcale nie chciał, żeby przyjechała do Dżaha- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl