[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A tobie to nie? Ale, mówiÄ…c poważnie, nie wyobra­
żam sobie, żebym się komuś jakoś szczególnie spodobała.
- Możesz się mylić. Jesteś dziś zupełnie inna niż
zwykle. Pewna siebie, nieświadomie zalotna. Nigdy cię
takiej nie widziaÅ‚em. DziÅ›, moja droga, jesteÅ› absolut­
nym ucieleÅ›nieniem mÄ™skich marzeÅ„. Uderzasz do gÅ‚o­
wy jak szampan.
Nie dawała wiary jego słowom. Jej jedyny w życiu
związek z mężczyzną zakończył się sromotną klęską,
a jeden jedyny pocałunek z Rafikiem udowodnił aż
nadto jasno, że byÅ‚a w tych sprawach kompletnie zielo­
na. Porównał ją do szampana. Niesamowite! Jednakże
przysiÄ™ga, że zabiÅ‚by każdego, kto chciaÅ‚by jÄ… wykorzy­
stać dla zabawy, przyćmiła wszystko. Gdybyż Rafik był
przy niej, gdy okradano ją z dziedzictwa! Czuła, że
serce bije jej mocno, mocno aż do bólu, lecz było w tym
coś wspaniałego. Do licha, jakim cudem mogła oprzeć
siÄ™ komuÅ› takiemu jak Rafik?
Raptem odzyskała zdolność logicznego myślenia.
Niby to przed czym miała się bronić? Książę Rafik
Hassan zachowywał się po prostu odpowiedzialnie.
Wiedział, że ma do czynienia z nieobytym w wielkim
Å›wiecie dziewczÄ™ciem z Teksasu. Od wydarzenia w oa­
zie nie okazywał jej zainteresowania, a dokładniej -
zainteresowania, które miałoby romantyczny posmak.
JeÅ›li nawet, wbrew sobie, zakochaÅ‚aby siÄ™ w nim, jed­
nostronne uczucie nie stanowiło zagrożenia ani nie
przekreślało jej życiowych celów. Drążyło ją jednak
pytanie, które musiała postawić.
- Myślę i myślę - powiedziała - ale nie potrafię tego
zrozumieć. Dlaczego gotów byÅ‚byÅ› zabić kogoÅ› z mo­
jego powodu?
Rafik bez słowa objął ją w talii i przyciągnął do
siebie.
-Niechby tylko jakiś łajdus ośmielił się zbliżyć do
ciebie, gorzko by tego pożałował.
Powoli schylił głowę, szukając jej ust. Tym razem
nie okazała się już taka niedomyślna. Rozchyliła wargi,
z czego Rafik skwapliwie skorzystał, a gdy przerwał
namiętny pocałunek, westchnęła z żalem. Odginając
głowę, zmusił ją do spojrzenia mu w oczy i objął dłonią
policzek. Skubnął leciutko kącik jej ust, przeniósł wargi
na twarz, a potem na szyję. Całe ciało Penny ogarnął
żar. Kręciło się jej w głowie i wiedziała tylko jedno - że
całą sobą pragnie, by Rafik ją posiadł. Gdy uczuła na
piersi jego dÅ‚oÅ„, miaÅ‚a wrażenie, że wewnÄ™trzne ciÅ›nie­
nie rozerwie jÄ… na strzÄ™py. PierÅ› falowaÅ‚a pod palca­
mi Rafika, jakby była dla niego stworzona. A może to
tylko złudzenie? - myślała Penny. Przecież żaden inny
mężczyzna nie próbował do tej pory obudzić w niej
kobiety.
- Gdyby kto inny robił to z tobą, skończyłbym
z nim - wyszeptaÅ‚ tuż przy jej ustach. - JesteÅ› klejno­
tem, czystym i bezcennym. I to ja, wyłącznie ja, będę
cię uczył rozkoszy.
Krew uderzyła jej do głowy. Aomotała w uszach.
- %7ładen inny mężczyzna cię nie dostanie. Nigdy.
OtoczyÅ‚ jÄ… ramionami i trzymaÅ‚ w czuÅ‚ym objÄ™ciu. Pen­
ny przeniknęło dziwne i nieznane dotąd uczucie - jakby
Rafik naprawdÄ™ mógÅ‚ jÄ… ochronić przed wszystkimi nie­
szczęściami i krzywdami, jakie tak obficie zsyłał jej los.
Chwilę pózniej całowali się znów do utraty tchu. Raptem
przeszło jej przez myśl, że przez całe życie biegła. Biegła
i szukała - Rafika Hassana. I wreszcie go odnalazła, a on
obejmował ją, całował jej powieki, twarz, nos, szyję.
Odnalazła go i nie chciałaby nigdy stracić.
Nagle dobiegły do nich czyjeś głosy. Oderwali się od
siebie. Zcieżką zmierzał książę Kamal, i to nie sam.
Penny widziaÅ‚a już kiedyÅ› kobietÄ™, która mu towarzy­
szyła. Następca tronu pokazywał jej ogród.
- O, kogo ja widzę? - Uśmiechnął się, spostrzegając
Rafika i Penny. - Poznajcie się. - Przedstawił ich. -
Mój brat, książę Rafik i jego asystentka, Penny Doyle.
Alexandrite Matlock, twoja rodaczka.
- Aleksandryt? - zażartowaÅ‚ Rafik. - To chyba na­
zwa szlachetnego kamienia?
- Moi rodzice mają poczucie humoru, więc nadali
mi takie imię. Teraz już wiem, że pochodzi ono od
berylu. Czasami wyrabia się z niego biżuterię, lecz to
twardy, trudny do obróbki minerał.
Kamal uśmiechnął się.
- Co prawda, to prawda. Ta kobieta to twarda sztuka.
Penny przyjrzała się jej uważniej. Niewysoka, ładnie
uczesane, brązowe włosy, ciepłe, skrzące się humorem
oczy.
- Wcale nie - zaoponowaÅ‚a Amerykanka. - Po pro­
stu pewne numery to nie ze mną, a mówiąc jasno - nie
ulegnę prośbie waszej wysokości.
- Nie mam żadnych zdrożnych myśli - sprzeciwił się
książę. - UsiÅ‚ujÄ™ ci tylko pokazać El Zafir z najprzyje­
mniejszych stron. Jestem bardzo dumny ze swej ojczyzny.
- A ona z ciebie - odrzekła Ali.
- Czuję się trochę tak, jakbyśmy weszli do teatru
w trakcie przedstawienia - odezwała się Penny.
- Wybaczcie, proszÄ™. - NastÄ™pca tronu skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ lek­
ko. - Otóż nasza ciotka poznała pannę Matlock w czasie
swej ostatniej wizyty w Stanach. Ali jest pielęgniarką.
Księżna zaproponowała jej objęcie posady przełożonej na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl