[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ną uwagę. Mijały nas dziesiątki par, setki wczasowiczów i wczasowiczek, ale
wszystkie wyglądały przy Dianie Denver jak szare myszki obok kwitnącej geo-
rginii. Dziewczęta i kobiety ubrane były przeważnie w dżinsowe sukienki, dżin-
sowe spodnie i bluzki, nawet czepki miały uszyte z dżinsowego materiału. Panna
Denver w swej białej obcisłej sukience, z gołymi ramionami, wydawała się wy-
jÄ…tkowa i przez to zachwycajÄ…ca.
W bramie ośrodka kempingowego jeszcze raz mnie pocałowała. A gdy odeszła
swym rozkołysanym krokiem, w kiosku Ruchu kupiłem papier listowy i napi-
sałem do Templera.
Uwaga. Do Iławy przypłynął Lord Jim . Należy oczekiwać ja-
kiegoś nowego draństwa.
Tomasz
187
Zakleiłem kopertę i dałem list panience w recepcji ośrodka, prosząc, aby na-
tychmiast dostarczyła go Templerowi.
Oczywiście, proszę pana z radością przyjęła moje polecenie.
Zjadłem obiad w restauracji Czapla , a potem wróciłem na jacht, skąd mo-
głem obserwować Lorda Jima .
Lord Jim robił wrażenie opustoszałego. Tarzan chyba gdzieś poszedł. Mo-
że na obiad, a może na spotkanie z Baturą lub panem Domini. To oczywiste, że
szykują jakąś kolejną hecę rozmyślałem. Tej nocy ma nastąpić zakończe-
nie zdjęć do filmu. «Lord Jim» od dawna powinien być w Ostródzie, zwrócony
właścicielowi. Dlaczego przypłynął do Iławy?
Przetrawiałem w myślach informację o Bajeczce choć twierdziła, że tak
bardzo zależy jej na samodzielnej pracy, nie skorzystała z mego listu i nie po-
jechała odnawiać ołtarza kościelnego, lecz przybyła z Templerem do Iławy. No
cóż, to bardzo przystojny mężczyzna podsumowałem tę sprawę, bo tylko takie
jej wyjaśnienie przychodziło mi do głowy.
Póznym wieczorem przespacerowałem się na Stare Miasto, w okolice zabyt-
kowego kościoła zbudowanego z czerwonej cegły. Kościół ten postawili Krzyża-
cy jeszcze w czternastym wieku, jak dwunawowy, z wieżą, którą przebudowano
w wieku szesnastym. Pod głównym ołtarzem są podziemne krypty, gdzie znajdu-
je siÄ™ wiele starych trumien, drewnianych i blaszanych, kryjÄ…cych szczÄ…tki ludzi
nieznanych już dziś ani z imienia, ani z nazwiska.
Ubiegłej nocy byłem w tych podziemiach, odnalazłem dwie blaszane trum-
ny. Można się było zorientować, że jedna z nich była już otwierana, ale potem
zamknięto ją na powrót i obrzeża zalano gorącą cyną. Druga też była otwierana,
ale co stwierdziliśmy po starannych oględzinach wieko jej nie było tak do-
kładnie przytwierdzone. Zajrzeliśmy więc do niej zobaczyliśmy szkielet kobie-
ty, która zmarła przy połogu, w trumnie spoczywał także szkielecik niemowlęcia.
Prawdopodobnie była to kobieta z rodu hrabiów Finckensteinów lub Boyenów, bo
do nich należała ta krypta.
Na otwarcie drugiej trumny nie zgodził się konserwator wojewódzki, ów
szczupły pan z bródką, uznał, że postąpilibyśmy wbrew przepisom. Należało do
otwarcia trumny zaprosić specjalistów z Przedsiębiorstwa Konserwacji Zabytków,
antropologa, archeologa, eksperta od konserwacji tkanin. Podjął decyzję, że tą
trumnÄ… zajmiemy siÄ™ po przybyciu specjalistycznej ekipy z Warszawy.
A tymczasem do podziemnych krypt zejść mieli filmowcy, którzy wcześniej
otrzymali na to zgodę od proboszcza i od tegoż samego wojewódzkiego konser-
watora zabytków. Nie widział on uprzednio żadnych przeciwwskazań i zezwolił,
aby ekipa filmowa robiła zdjęcia w podziemiach, a teraz nijako mu było cofnąć
zezwolenie.
Założyliśmy potężną kłódkę na drewnianych drzwiach zamykających dostęp
do krypty z najstarszymi trumnami, pozostawiając dla zdjęć pozostałe krypty. Ale
188
czy nawet najpotężniejsza kłódka mogła powstrzymać Baturę, który najpewniej
pragnął mi sprzątnąć sprzed nosa złotą rękawicę?
Myślałem: sprzątnąć sprzed nosa , tak jakbym miał pewność, że ta trumna
kryje zwłoki rycerza ze złotą rękawicą. Lecz poza zwrotką z wiersza Gustawa
Kodrąba przez długi czas nie było żadnych danych, aby twierdzić, że złota
rękawica w rzeczywistości istnieje. A i ten fragment wiersza też można było trak-
tować tylko jako literacki obrazek.
Ale wkrótce po odkryciu przeze mnie domu Kodrąba, to jest pózną wiosną,
informacja z wiersza poety została potwierdzona przez archiwum w Olsztynie.
Okazało się, że w 1939 roku niejaki Kruger, bogaty gospodarz z okolic Boreczna,
miejscowy szef NSDAP, zdecydował się sprawdzić treść legendy, krążącej wśród
polskiej i niemieckiej ludności, o rycerzu ze złotą rękawicą. Wezwał do siebie rze-
mieślnika, który kiedyś pokrywał mu blachą dach na oborze, i kazał mu otworzyć
metalowe trumny w jakimś kościele. Tym przedsięwzięciem Kruger pochwalił się
swoim przełożonym, napisał nawet list do gauleitera Prus Wschodnich, osławio-
nego Ericha Kocha. I dostał od niego telegram: Zamknąć trumny i zatuszować całą
sprawę. Albowiem Erich Koch był sprytniejszy od Krugera i wiedział, że odkrycie
złotej rękawicy na dłoni pokonanego niemieckiego rycerza nie przyniesie dobrego
efektu propagandowego. A raczej przeciwnie. . .
W archiwum zachowała się depesza Ericha Kocha wraz z notatką o całej spra-
wie. Brakowało jednak informacji, w jakiej miejscowości otwierano trumny.
Moja uwaga skupiła się na kościele w Borecznie. Kierowałem się sugestią,
że to właśnie Boreczno kryje rozwiązanie zagadki, przecież w okolicach Borecz-
na miał swoje gospodarstwo ów Kruger. Kościół w Borecznie był bardzo stary.
Niestety, nie odkryłem w nim wejścia do podziemi. . .
Materiały zawarte w archiwach dostępne są dla wielu. Nietrudno było Batu-
rze dotrzeć do depeszy gauleitera Kocha. Od Diany Denver, gdy wiozłem ją do
Olsztyna, dowiedziałem się, że Batura zaproponował robienie dodatkowych zdjęć
w podziemiach kościoła w Iławie, położonej o dwadzieścia kilometrów od Bo-
reczna. . . A ja zamierzałem skierować swoją uwagę na stare kościoły w Zalewie,
w Dobrzykach, w Suszu. Nie przyszło mi do głowy, aby zainteresować się Iławą,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]