[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozwolenia na ślub, uciekniemy.
- Charity! Nie zrobisz tego! Byłabyś zrujnowana!
Usta dziewczyny ułożyły się w dziwnie dojrzały uśmiech, nie pasujący do jej pyzatej buzi.
- Masz rację, nie sądzę, żeby mi to bardzo przeszkadzało, gdy będę już mieszkała w Northumberland.
To oświadczenie wprawiło Lizę w jeden z rzadkich u niej momentów osłupienia. Wspaniała przyszłość, o której
śniła dla swojej małej siostrzyczki, obracała się w pył. Dlaczego Charity nie potrafiła dostrzec, jak wspaniała
przyszłość ją czeka? Poślubiając wiceksięcia Wellbourne zapewniłaby sobie wysoką pozycję w towarzystwie oraz
stabilność i bezpieczeństwo do końca życia.
- Co ty takiego widzisz w Johnie? - zapytała ze zdumieniem. Charity zastanowiła się chwilę i odrzekła:
- Przede wszystkim jego dobroć... i szczerość. Podoba mi się jego determinacja i inteligencja, a także skromność.
Jest zupełnie inny niż ci wszyscy nadęci panowie, których spotykamy na przyjęciach i balach. Nie uważam też, by
było coś złego w tym, że lubię rozmawiać z nim o czymś innym niż rozdarcie płaszcza, ostatnie polowanie czy
60
ostatnia partia pokera. Nie wiem, czy wiesz - zakończyła - ale on trochę przypomina mi papę.
- Papę!? - Liza nie mogła uwierzyć własnym uszom. - Przecież papa nie oddałby życia w mieście za żadne skarby
świata!
- Tak, ale czy pamiętasz, jaki był na wsi?... Chodził w wysokich butach do konnej jazdy i bryczesach, doglądał
swojej ziemi, najpierw w Brightsprings, a potem w Chale. Tak bardzo cieszył się z plonów i nigdy nie był zbyt
dumny, by pytać wieśniaków o radę.
- To prawda, ale...
- A jeżeli chodzi o te wszystkie wspaniałości, które dla mnie zaplanowałaś... bale, klejnoty, suknie i całą resztę...
Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że wcale ich do szczęścia nie potrzebuję? Czy kiedykolwiek pomyślałaś,
jak by to było gdybym miała dzieci z mężczyzną, którego nie kocham? Ja chcę urodzić dzieci Johnowi! -
zakończyła prawie z płaczem.
Liza patrzyła na siostrę oniemiała. Wróciła myślami do tego co powiedział Chad, zanim wyjechał do Wincombe.
Co by było, gdyby to ją ojciec zmusił do małżeństwa z jakimś dobrze urodzonym idiotą? Czy byłaby zachwycona
perspektywą takiego życia?
- Moja kochana - rzekła łagodnie, kładąc dłoń na ręce siostry. - Pragnąc jedynie twojego szczęścia, nigdy nie
chciałam zamykać cię w więzieniu. Przykro mi, że tak to właśnie zaczęło wyglądać. - Uśmiechnęła się na widok
budzącej się nadziei na twarzy Charity. - Jednak, z drugiej strony, jesteś jeszcze bardzo młoda. Czy możesz
wiedzieć na pewno, że twoje serce nie kłamie? - Odpowiedz była aż nadto wyrazna w oczach młodszej
dziewczyny. Liza westchnęła. - W takim razie masz moje błogosławieństwo, siostrzyczko. Zaraz porozmawiam z
mamą. Uff! - Jęknęła pod wpływem nagłego potężnego uścisku Charity, która rzuciła się jej na szyję.
Odpowiedziała uściskiem równie serdecznym, po czym rzekła opanowanym tonem: - Chad powiedział mi przed
wyjazdem, że jeżeli o niego chodzi; jesteś wolna; całą sprawę rozwiąże więc jeszcze jedno ogłoszeni w prasie. Nie
jestem jednak przekonana, czy powinnaś tak o razu składać przyrzeczenie komuś innemu. Uważam, że
powinniśmy ustalić datę ślubu za jakieś kilka miesięcy. Chyba nie masz nic przeciwko trochę dłuższym
zaręczynom?
- Ależ skąd!... - Twarz dziewczyny pojaśniała.
- Lepiej będzie, jeżeli omówisz to z Johnem - dodała dyplomatycznie. - A ja w tym czasie porozmawiam z mamą
potem moglibyśmy się spotkać wszyscy razem i ustalić szczegóły.
- O tak! - wykrzyknęła Charity z twarzą jaśniejącą szczęściem. - Och, Lizo, dziękuję! Jesteś kochana!
- Tak wiem - odrzekła Liza z rozbawieniem. - Ależ nie, nie... nie mów już nic więcej. Nie rób ze mnie świętej.
- Muszę wysłać liścik do Johna! - Charity zerwała się na równe nogi. - Może... to znaczy, czy myślisz, że
mogłabym go oprosić na kolację dziś wieczorem?
- Będzie nam wszystkim bardzo miło. - Liza roześmiała się głośno, gdy Charity odwróciła się na pięcie, przesłała
jej pocałunek i wybiegła z pokoju.
Słuchając milknącego w głębi domu radosnego śmiechu siostry, poczuła nagły smutek. Niegdyś i ona czuła w
sobie żar pierwszej miłości. Pamiętała, jak lekko niosły ją stopy po kolorowych bezdrożach marzeń. Miała
nadzieję, że Charity znajdzie szczęście w spełnieniu swojej pierwszej miłości, a nie ból i gorycz rozczarowania,
które były jej udziałem.
A teraz Chad wrócił, by ponownie zająć miejsce w jej życiu. Wolałaby...
Wolałaby nie tęsknić za nim aż tak bardzo. Wolałaby, żeby na każdą myśl o nim nie dławiły jej nie wypłakane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl