[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przed upadkiem. Kiedy się rozejrzał, zaczynał odczuwać zawroty głowy. Jedynie drzwi rozbijały
iluzję. Przez chwilę chciał prosić o inny pokój, ale przypomniał sobie Indeksację i zrozumiał, że
będzie lepiej pracował, jeśli on także poczuje się nieco wytrącony z równowagi.
Z początku indeksy wydawały się oczywiste. Wywołał na ekran lektora pierwszą stronę swojej
listy pytań i zaczął czytać. Lektor śledził ruch zrenic, więc kiedy tylko Leyel dłużej przyglądał się
jakiemuś słowu, w przestrzeni obok strony zaczynały się pojawiać odniesienia. Spoglądał na jedno z
nich; jeśli okazało się nieciekawe albo oczywiste, przechodził do następnego, a pierwsze odsuwało
się do tyłu, nadal dostępne, gdyby jednak zmienił zdanie i chciał do niego wrócić.
Jeśli uznał odnośnik za interesujący, to po dotarciu do ostatniej linii wyświetlonego na ekranie
fragmentu, rozrastał się do pełnej strony i zasłaniał główny tekst. Potem, jeśli nowy materiał także był
indeksowany, wywoływał nowe odniesienia, prowadząc coraz dalej od oryginalnego dokumentu, aż
wreszcie Leyel postanawiał wrócić i podjąć lekturę w miejscu, gdzie ją przerwał.
Jak dotąd, znalazł tylko tyle, ile mógłby się spodziewać po każdym indeksie. Dopiero kiedy
posuwał się dalej w lekturze własnych pytań, zaczynał sobie uświadamiać jego dziwactwa. Zwykle
odnośniki indeksu powiązane były z kluczowymi słowami, kiedy więc chciało się chwilę pomyśleć,
bez wywoływania masy niechcianych odwołań, należało zatrzymać wzrok na słowach-
wypełniaczach, pustych frazach typu gdyby to było wszystko, co..." Każdy, kto często czytał
indeksowane teksty, szybko uczył się tej sztuczki i korzystał z niej tak często, że stawała się
odruchem.
Ale tutaj, kiedy Leyel patrzył na taką pustą frazę, odnośniki nadal się pojawiały. W dodatku nie
miały wyraznego związku z tekstem, były raczej przewrotne, komiczne czy kłótliwe. Na przykład,
przerwał czytanie swojej argumentacji, że archeologiczne poszukiwania prymitywności" nie
pomogą rozwiązać kwestii początku, ponieważ wszystkie kultury prymitywne" są jedynie skutkiem
upadku kultury lotów kosmicznych. Napisał tam zdanie: Cały ten prymitywizm jest użyteczny jedynie
dlatego, że przewiduje, czym możemy się stać, jeśli nie będziemy ostrożni i nie zachowamy naszych
kruchych związków z cywilizacją". Z przyzwyczajenia zatrzymał spojrzenie na pustych słowach
czym możemy się stać, jeśli". Nikt nie mógł zaindeksować takiej frazy.
Ale oni tak. Pojawiło się kilka odnośników. Zamiast więc zastanawiać się dalej, zwrócił
uwagę na to, co indekserzy skojarzyli z tą absurdalną frazą.
Jednym z odniesień była dziecinna wyliczanka, którą znał kiedyś, choć dawno zdążył
zapomnieć:
Ene due dużo rakiet, Korbą kręcą, ósme takie, Raz w góreus, raz w dółeus Bęc!
Dlaczego indekser dołączył coś takiego? Pierwszy obraz, jaki pojawił się w pamięci Leyela, to
on i kilkoro dzieci służby, trzymający się za ręce i chodzący w koło. Kiedy dochodzili do ostatniej
linijki, wszyscy rzucali się na ziemię i śmiali jak zwariowani. Gra, którą tylko małe dzieci mogą
uznać za zabawną.
Ponieważ przez chwilę wpatrywał się w wierszyk, tekst przesunął się na główną część ekranu i
pojawiły się nowe odnośniki. Jednym z nich był naukowy artykuł o ewolucji wierszyka. Autor
sugerował, że wyliczanka mogła powstać w okresie pierwszych lotów kosmicznych na planecie
początku, kiedy rakiet używano do ucieczki ze studni grawitacyjnej planety. Czy dlatego połączono
ten wierszyk z jego tekstem? Ponieważ wiązał się z planetą początku?
Nie, to zbyt oczywiste. Kolejny artykuł okazał się bardziej pomocny. Autor odrzucał ideę
pierwszych lotów kosmicznych, ponieważ najwcześniejsze wersje wierszyka w ogóle nie zawierały
słowa rakiety". Najstarsza zapisana wersja brzmiała:
Ene due rikefake Korba borba ósme take. Deus deus kosmadeus Baks!
Jak widać, pisał autor, były to głównie nonsensowne słowa. Pózniejsze wersje powstały, gdyż
dzieci próbowały nadać im sens.
Leyelowi przyszło do głowy, że może dlatego indekser połączył wierszyk ze zdaniem -
ponieważ kiedyś był nonsensowny, a my próbowaliśmy nadać mu sens.
Czy to komentarz do całych poszukiwań początku? Czy indekser uznał, że są bezużyteczne?
Nie - wierszyk połączono z pustą frazą czym możemy się stać, jeśli". Może indekser chciał
powiedzieć, że istoty ludzkie są jak ta wyliczanka, że nasze życie nie ma sensu, tylko my upieramy się
go szukać. Czy Deet nie mówiła czegoś podobnego, gdy kiedyś dyskutowali o roli opowieści w
formowaniu społeczności? Wszechświat opiera się przyczynowości, powiedziała, ale ludzka
inteligencja jej pożąda. Dlatego opowiadamy historie: żeby narzucić związki przyczynowe nie
powiązanym wydarzeniom wokół nas.
To dotyczy również nas, prawda? Nasze życie jest nonsensem, ale narzucamy na nie opowieści,
układamy nasze wspomnienia w łańcuchy przyczynowo-skutkowe, zmuszając je do zdradzania
znaczeń, nawet jeśli ich nie mają. Potem bierzemy sumę naszych opowieści i nazywamy sobą". Ten
wierszyk demonstruje cały proces - od losowości do znaczenia. Potem wierzymy, że te znaczenia są
prawdziwe".
Ale wszystkie nasze dzieci w jakiś sposób zgodziły się na nową wersję wyliczanki. Około roku
2000 IG istniała już tylko ostatnia, aktualna wersja, która nie zmieniła się do dzisiaj. Jak to możliwe,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]