[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Monika widziała Grześka i Adasia wysiadających z auta. Spojrzała na Jarka, który
zasępił się na moment, ale po chwili podszedł do drzwi i szeroko je otworzył.
Czy to ten znany twórca szybkich samochodów? Uśmiechnął się i spojrzał na
chłopca, ściskającego w rękach auta z klocków.
Jestem Adaś Czarniewski, a ty? spytał chłopiec, patrząc w oczy wysokiego
mężczyzny.
Jarek Minc. Chyba mamy wiele wspólnego. Też lubię budować różne rzeczy.
Cześć. Grzesiek przywitał się z Moniką i podał rękę Jarkowi. Ten oddał uścisk bez
wahania. Słuchajcie, przepraszam, że tak bez uprzedzenia...
Daj spokój. Zawsze możesz do nas wpadać. Chodz. A ty pewnie masz ochotę na gorącą
czekoladę? Spojrzała na chłopca, który już zaczynał tłumaczyć Jarkowi, jak buduje się
auto.
Aha.
Adaś... Grzegorz pokręcił głową.
Tak, dziękuję.
Monika uśmiechnęła się i pogłaskała chłopca po głowie.
Jarek spojrzał na narzeczoną i wyciągnął rękę w stronę Adasia.
Chodz, chłopie, zrobimy wielki kubeł pysznej słodkiej czekolady, a twój tato niech
sobie porozmawia z tą uroczą panią.
Gdy wyszli do kuchni, Grzesiek spojrzał na Monikę, która usiadła w fotelu i także
wpatrywała się w niego z uwagą.
Wszystko w porządku? Po tym wszystkim? spytał cicho.
Tak. Radzę sobie. Odkryłam w sobie jakieś niewyczerpane pokłady mocy. I siły.
A z dzieckiem? Okej?
Tak. Mamy się dobrze. Pogłaskała się po wypukłym brzuchu.
Bardzo się martwiłem. Spojrzał jej w oczy.
Pokiwała głową.
Wiem. A ja bardzo się bałam.
Chciałem... chciałem cię za wszystko przeprosić.
To nie twoja wina.
Ale za wszystko. Za tamto... wtedy. Byłem taki głupi. Za mój występ wtedy na balu
burmistrza. Za to, co zrobiłem tobie i... Jarkowi.
Grześ... Dotknęła jego dłoni. Jesteś dobrym facetem. Czasami porywczym, ale
dobrym.
Staram się. Muszę sobie wszystko poukładać, na nowo zrozumieć siebie, przeszłość,
wybory, decyzje. Teraz mam cel, muszę zrobić wszystko, aby Adaś miał szczęśliwe
dzieciństwo.
Jestem pewna, że to ci się uda.
I chcę, abyś wiedziała, że zawsze będziesz dla mnie ważna. I zawsze możesz na mnie
liczyć. Ale teraz się usunę. Muszę się oczyścić, a ty przecież masz inne rzeczy na głowie
niż zmartwienia swojego głupiego byłego.
Monika uśmiechnęła się łagodnie.
Nie jesteś głupi. Tylko wariat i wrażliwiec.
Nie wiem, co gorsze.
A jak z tą... sprawą? Nie chciała wymieniać na głos imienia tej kobiety.
Wydali europejski nakaz. Jestem w kontakcie z Chorodyńską. Chcę, żeby to już
minęło. Potarł czoło. Chcę mieć to już za sobą. I nie myśleć. Zapomnieć. Sądzisz, że
kiedyś to nastąpi?
Pewnie zawsze to będzie gdzieś w tobie, ale z czasem wyblaknie, zatrze się i nie
będzie już tak bardzo bolało.
Też tak miałaś? Ze mną?
Pokręciła głową.
Przepraszam. Bez sensu, że do tego wracam. Wybacz mi.
Grześ. Kiedyś się przebudzisz i dojdziesz do wniosku, że możesz nabrać powietrza
w płuca i nie czujesz już tego nieznośnego bólu. Zrozumiesz, że właśnie nadszedł dla ciebie
nowy dzień. Po tym przebudzeniu już wszystko będzie inne, przyjazniejsze i mniej
bolesne. Ale całej przeszłości nigdy nie wymażesz.
Przebudzenie, mówisz? Uśmiechnął się. Będę na nie czekał. A teraz muszę się
pożegnać. Przez jakiś czas nie będę tu przyjeżdżał.
Rozumiem.
Mam zresztą dużo pracy, do tego dochodzi opieka nad małym, nie chcę być ojcem od
święta.
Jasne.
Do zobaczenia, Moniq. Kiedyś. Pochylił się i pocałował dziewczynę w policzek.
Widziała w jego oczach ogrom uczuć, żalu i tęsknoty. Ale tak miało być. Ani ona, ani on
nic nie mogli na to poradzić. Każdy ma swoje przebudzenie. Monika już znalazła swój
nowy lepszy dzień. Na Grześka to dopiero czekało. Była o tym przekonana.
Gdy wyszedł z Adasiem, który świetnie bawił się z Jarkiem, układając coraz to nowsze
pojazdy z klocków, Minc poszedł razem z nimi. Grzesiek przypiął chłopca pasami do
fotelika, zamknął drzwi i spojrzał na swojego antagonistę.
A jak sprawa z tym gnojem?
Jarek uniósł brew.
Też mam swoje kontakty. Słyszałem, że miał nieszczęśliwy wypadek?
Wiesz, takie rzeczy się zdarzają. Jarek wzruszył ramionami.
Grzesiek pochylił się i powiedział cicho:
I bardzo dobrze. Jednak los czasami wykonuje dobrą robotę.
Jarek uśmiechnął się lekko.
Nieszczęśliwy wypadek powtórzył.
Jasne. Cóż Grzesiek westchnął i spojrzał na siedzącego w samochodzie syna czas
się pożegnać. Opiekuj się nią.
Zawsze.
Znikam na trochę. Pewnie spotkamy się w sądzie.
Pewnie tak.
W razie czego...
Wiem. Mam twój numer. Jarek wyciągnął dłoń.
Grzesiek uśmiechnął się i podał mu swoją rękę. Uścisnęli sobie prawice.
Nie jesteś taki zły, Minc.
Ty też nie. Ale wiesz...
Wiem. Nie martw się, nie będziemy się często spotykać.
Nie chodzi o to. Możecie nas odwiedzać. Adaś to mój kumpel.
Serio?
Serio. Obaj świetnie znamy się na budowaniu samochodów.
Wiesz, o czym mówię Grzesiek spoważniał.
Wiem, że jesteś w porządku. Dlatego zawsze możesz na mnie liczyć. Co nie znaczy, że
gdy zbytnio zbliżysz się do mojej dziewczyny, nie będę musiał trochę na tobie poćwiczyć.
Jasne, myślisz, że dasz radę? Grzesiek się skrzywił.
Nie wiem, zrobimy mały sparing? Jarek mrugnął w odpowiedzi.
Zawsze. Dzięki za wszystko. Jeszcze raz Czarniewski potrząsnął dłonią Minca.
Czarne auto odjechało, a Jarek stał nadal na ganku i patrzył na znikający za zakrętem
samochód. Czasami ludzie nie są zli, nie są czarno-biali. Mają w sobie wiele innych
kolorów, które nadają życiu barwę, a ludzi popychają do niekiedy szalonych zachowań.
Nie warto z góry kogoś przekreślać, bo potem okazuje się, że mogliśmy się mylić. Warto
niekiedy zweryfikować swoje poglądy i rozważyć wszystko na spokojnie, a nie porywać
się, zapalać i gasnąć, nie osiągnąwszy nic.
Wszystko dobrze? Monika stanęła przy wysokim mężczyznie i złapała go za rękę.
Lepiej być nie może. Przytulił ją i pocałował.
A z policją też już wszystko wyjaśniłeś?
Oczywiście. O nic się już nie martw, Moniś.
To prawda. Dorota Chorodyńska doskonale wiedziała, że to sprawka Jarka, a on
wiedział, że ona wie, ale nic nie może z tym zrobić. Wtedy, gdy przyjechała po niego,
porozmawiali sobie na osobności. Powiedziała mu, że naprawdę zależy jej, aby tę sprawę
doprowadzić do końca, i wolałaby, żeby ślepy los nie brał spraw w swoje ręce. Jarek
przyznał jej rację i wyraził nadzieję, że sprawiedliwość jedno już zrobiła, teraz należy zdać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]