[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zagadką poskromienia siebie samego oraz rozmyślnego ostatecznego zaparcia
się : dlaczegoż się korzyli ? Przeczuwali w nim -i ni to poza pytajnikiem jego
ułomnego i żałosnego wyglądu  przemożną siłę, która lakiem poskramianiem
doświadczyć siebie chciała, moc woli, w której rozpoznawali i czcić umieli
własną swą moc i chęć władania: czcząc świętego, czcili oni coś w sobie. Nadto
widok świętego nasuwał im podejrzenie: takiego dziwu zaprzeczenia i
wynaturzenia nie pożądanoby snadz bez powodu, tak powiadali i pytali siebie
samych. Istnieje widocznie jakiś tego powód, jakieś nader wielkie
niebezpieczeństwo, o którem asceta, dzięki swym tajemnym gościom i
zwiastunom, snadz lepiej powiadamianym bywa? Słowem, możni świata
nauczyli się wobec niego nowej trwogi, przeczuwali jakąś nową potęgę,
jakiegoś nieznanego, nieuskromionego jeszcze wroga :  to wola mocy
zniewalała ich zatrzymywać się przed świętym. Musieli go zapytać.
W Starym Testamencie żydowskim, w księdze sprawiedliwości bożej bywają
ludzie, rzeczy i mowy w tak wielkim stylu, iż piśmiennictwo greckie i indyjskie
niczem dorównać mu nie może. Z czcią staje się i grozą przed tymi olbrzymimi
szczętami tego, czem człowiek był ongi, i przychodzą do głowy posępne myśli o
starej Azyi i o jej wysuniętym naprzód półostrówku Europie, która w stosunku
do Azyi chciałaby koniecznie oznaczać postęp człowieczy. Co prawda: kto sam
jest jeno nikłem oswojonem zwierzęciem domowem i zna jeno zwierzęcia
domowego potrzeby (na podobieństwo naszej dzisiejszej inteligencyi, z
dodaniem chrześcian inteligentne wyznających chrześciaństwo , tego w tych
ruinach nic nie zadziwi a tem mniej zasmuci  upodobanie do Starego
Testamentu jest kamieniem probierczym wielkości i małości  : snadz Nowy
Testament, księga łaski, zawszeć mu snadniej przypadnie do serca (jest w nim
wiele rzetelnej czułostkowej dusznej braciszków klasztornych i małych
duszyczek woni). Połączenie tego Nowego Testamentu, stanowiącego pod
każdym względem rodzaj rokoka smaku, ze Starym Testamentem w jedną
całość, w biblię, w księgę samą w sobie : jest snadz największem zuchwalstwem
i grzechem przeciw duchowi, jaki Europa literacka ma na sumieniu.
Po co dziś ateizm ?  Ojciec w Bogu grunobalony; tak samo nagradzający
sędzia. Również jego wolna wola: on nie słyszy,  a gdyby styszal, to jednak
nie zdołałby pomódz. Co zaś najgorsze : zda się niezdolnym wysławiać się
wyraznie: jest - U niejasny ?  Oto, co, pytając i nadsłuchując, wykryłem z
wszelakich rozmów jako przyczynę zaniku teizmu europejskiego; zda mi się, że
instynkt religijny pleni się wprawdzie potężnie, lecz że z głęboką nieufnością
odtrąca właśnie teistyczne zaspokojenie.
Cóż tedy w istocie rzeczy cała nowsza czyni filozofia ? Od Descartes'a  i to
raczej na przekór jemu, niż za jego przykładem  ze strony wszystkich
filozofów, pod pozorem krytyki pojęcia podmiotu i orzeczenia, dokonywa się
zamachu na dawne pojęcie duszy  to znaczy, zamachu na podstawowe
założenia nauki chrześciańskiej. Nowsza filozofia, jako sceptycyzm teoryi
poznania, jest skrycie lub jawnie antychrześciańską: acz, by rzec dla
subtelniejszych uszu, bynajmniej nie antyreligijną. Ongi wierzono mianowicie w
duszę, jak wierzono w gramatykę i podmiot gramatyczny: powiadano, ja jest
warunkiem, myślę orzeczeniem i uwarunkowanem  myślenie jest czynnością,
do której domyślać się należy podmiotu iako przyczyny. Teraz, z podziwu
godną wytrwałością i przebiegłością, podjęto usiłowania, czy nie udałoby się
wydobyć z tej matni,  czy odwrócenie nie jest snadz prawdziwem : myślę
warunkiem, ja uwarunkowanem; ja jest zatem w następstwie syntezą, tworzącą
się przez myślenie samo. Kant chciał w istocie rzeczy udo wodnic, iż ze
stanowiska podmiotu podmiot udowodnionym być nie może,  przedmiot takie
nie: możliwość pozornego istnienia jednostkowego podmiotu, zatem duszy,
myśl ta, co jako filzofia Wedanty przejawiła się już raz i to z olbrzymią potęgą
na ziemi, snadz nie zawsze była mu obca.
Istnieje wielka drabina okrucieństwa religijnego o wielu szczeblach; trzy z nich
atoli są najważniejsze. Ongi ofiarowywano swemu bogu ludzi, takich snadz
właśnie, którzy byli najumiłowańsi,  zaliczają się tu żertwy z pierwocin we
wszystkich religiach pierwotnych, tu należy także ofiara cesarza Tyberyusza w
grocie Mitry na wyspie Capri, ów najokropniejszy ze wszystkich
anachronizmów rzymskich. Następnie w moralnej ludzkości epoce,
ofiarowywano swemu Bogu najsilniejsze, jakie posiadano, instynkty, swą
naturę; godowa ta radość lśni w okrutnem spojrzeniu ascety, natchnionego
wynaturzeńca. Wkońcu: cóż do ofiarowania pozostało jeszcze ? Nie musianoż
naostatek ofiarować wszystkiego pocieszającego, świętego, kojącego, wszelkiej
nadziei, wszelkiej wiary w utajoną harmonię, w szczęśliwości i sprawiedliwości
przyszłe? nie musianoż bóstwa ofiarować samego i, z okrucieństwa względem
siebie, ukorzyć się przed głazem, głupotą, ciężkością, losem, nicością ? Za nic
ofiarować Boga  paradoksalne to misteryum ostatecznego okrucieństwo
zachowano dla wyłaniającego się obecnie pokolenia : my wszyscy poznaliśmy
je już nieco.
Kto, jak ja, z zagadkowem jakiemś pożądaniem silił się dtugo, by pessymizm
przemyśleć do głębi i wyłuskać go z napoły chrześciańskiej napoły niemieckiej
naiwności i cieśni, mianowicie z osłonek filozofii schopcuhauerowskiej, w
których objawił się ostatnio bieżącemu stuleciu; kto jakiemś azyatyckiem i
nadazyatyckiem okiem zajrzał już istotnie w głąb i wnętrze najbardziej
przeczącego światu ze wszystkich możliwych sposobów myślenia  poza
dobrem i złem, nie zaś, jak Budda i Schopenhauer, urzeczony i opętany przez
morał  ; temu, właściwie pomimo jego woli, na wręcz przeciwny ideał
otwarły się snadz tem samem oczy, na ideał najhardziejszego,
najżywotniejszego, najbardziej przyświadczającego światu człowieka, który z
tem, co było i jest, nie tylko że poradził sobie i znosić je się nauczył, lecz który
chciałby także, by tak, jak było i jest, powtarzało się znów przez całą wieczność,
który nienasycenie domaga się da capo nie tylko co do siebie, lecz także co do
całej sztuki i widowiska, i nie tylko co do widowiska, lecz w istocie rzeczy co
do tego, który widowiska owego potrzebuje  i potrzebnem je czyni : gdyż on
ustawicznie siebie potrzebuje - i potrzebnym się czyni  Cóż ? I nie byłby to 
circulus vitiosus deus ?
Wraz z mocą jego duchowego spojrzenia i wejrzenia rozrasta się oddal i ni to
przestrzeń dokoła człowieka: świat jego staje się głębszym, coraz to inne
gwiazdy, coraz to inne zagadki i obrazy jawią się mu na widnokręgu. Może to
wszystko, na czem oko duchu swą bystrość i swą przenikliwość ćwiczyło, było
jeno pobudką do ćwiczenia jego, jeno przedmiotem igraszki, czemś dla dzieci i
dziecinnych mózgów : może najuroczystsze pojęcia, o które najwięcej ścierano
się i cierpiano, pojęcia bóstwa i grzechu, nie wydadzą się nam kiedyś
ważniejszemi, nizli starcowi cacka dziecinne i bóle dziecinne,  i może starzec
ów znowu będzie potrzebował potem jakiejś innej zabawki i innego bólu, 
wciąż jeszcze dziecko do tyła, wieczne dziecko !
Czyż zdarzyło się zauważyć komu, jak dalece do życia istotnie religijnego (a
także do jego mikroskopijnego ulubionego zajęcia, polegającego na badaniu
siebie samego, jako do owego słodkiego ukojenia, które zwie się modlitwą i jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl